2013-04-30 19:01:35
Aleksander
Zaniosłem do 66gsm.pl telefon do naprawy. Jeden z dwóch zażywnych młodzianów przyjął telefon, zapisał mój numer i powiedział, że zadzwoni z wyceną. Nie zadzwonił, więc wybrałem się do sklepu. Tam zażywny młodzian powiedział mi, że zepsuł się moduł zasilania i że telefon będzie najdalej na poniedziałek (była środa), koszt wymiany 60-80 zł. Przyjechałem ponownie już nie w wyznaczony poniedziałek, tylko jeszcze w następny wtorek z pieniędzmi odebrać telefon. Zażywny młodzian nie uznawszy za stosowne nawet napomknąć, że przeprasza, powiedział (po dwóch tygodniach!), że nie ma telefonu, bo to nie moduł zasilania, tylko płyta główna. Że trzeba ją wymienić, ale stracę zapisane dane. Cały czas miał mój numer telefonu, a tu zero kontaktu! Ponieważ telefon się włączał i widział go komputer, umówiliśmy się, że odbiorę sobie telefon, skopiuję potrzebne mi rzeczy, a potem oddam telefon do naprawy. Następnego dnia przyjechałem po telefon (późnym popołudniem) i okazało się, że nie ma telefonu, że dopiero jedzie i że jest już na Starowiślnej (to pięć minut na piechotę). Polazłem powłóczyć się po okolicy, a kiedy wróciłem, telefonu dalej nie było. Powłóczyłem się znowu i zażywny młodzian oddał mi wreszcie telefon. Kiedy wróciłem do domu, okazało się, że w telefonie nie ma karty pamięci. Dzwonię, a gość mi mówi, że ma stertę kart pamięci i jaką ja właściwie miałem, że on może mi dać jakąś w zamian. Z lekka już zjeżony powiedziałem, że chcę moją. Młodzian powiedział, że poszuka. Minął niemal tydzień, dzwonię, nikt nie odbiera. Więc jadę znowu do sklepu i pytam co z kartą. Zażywnego młodziana numer 1 nie było, ale zażywny młodzian numer 2 powiedział, że kolega ma urlop, a on nie wie o co chodzi. Mówię, że chodzę od trzech tygodni w sprawie mojego telefonu, że od trzech tygodni robią mnie w konia, że łżą i co zamierza zrobić z problemem mojej karty. Na to młodzian stwierdził, że "przecież mi jej nie urodzi". Kazałem im wsadzić sobie moją kartę w ich tłuste zady, i że więcej już nie przyjdę, natomiast napiszę gdzie się da, co mnie spotkało. Co też niniejszym czynię. Tłustawi towarzysze ze sklepu widać pomylili sobie czasy i postanowili mimo młodego wieku wskrzesić peerel. Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak było w sklepie w peerelu, niech wpadnie do 66gsm.pl. Jeśli chce być należycie obsłużony i nie stracić czegoś ze swojej własności, niech omija to coś szerokim łukiem zatykając nos.