2015-02-18 15:06:14
Ida
NAJGORSZY sklep internetowy w jakim kiedykolwiek robiłam zakupy, a zakupy przez internet robię nieustannie, więc naprawdę trzeba sobie nie lada przeskrobać, żeby zasłużyć na to miano – i mimo tego jak dużo czasu straciłam już na frisco.pl, poświęcę kolejne pół godziny, żeby napisać tę opinię, bo przed takimi sprzedawcami trzeba PRZESTRZEGAĆ.
Mojego niezadowolenia wręcz nie da się opisać, tak samo jak zbulwersowania tym, jak wszystko wygląda – ODRADZAM KAŻDEMU.
Moja przygoda z Frisco zaczęła się 13. grudnia 2014 r., kiedy zrobiłam u nich duże zakupy do domu (na kwotę ponad 1200zł). Zaraz potem zdecydowałam zrobić także zakupy do firmy, w której pracowałam – na prawie 1000zł. Ponieważ w opcjach dodawania adresatów zamówień można było podać kolejne dane będąc zalogowanym na tym samym koncie, to naturalnie z tej opcji skorzystałam podając dane jednego zamawiającego do jednej przesyłki (mnie) oraz drugiego do drugiej (firmę, w której pracowałam).
Pierwszą przesyłkę dostałam po 9-ciu dniach (!) - już samo to było przesadą, więc po 4dniach braku informacji dzwoniłam do sklepu, gdzie nie udało się uzyskać jasnej informacji o tym, gdzie przesyłka jest i kiedy będzie... W końcu dotarła 22. grudnia – ale to, co dostałam przechodzi w ogóle ludzkie pojęcie... Mój poziom niezadowolenia i irytacji osiągnął już zenit po otwarciu pierwszego kartonu. W życiu nie dostałam czegoś takiego, nie wiem jak Frisco w ogóle mogło mi to wysłać!!!
Produkty zostały dosłownie wywalone w kartony, ani jeden nie został zabezpieczony, chemia wymieszana ze spożywką – zatem to, co klient po wydaniu takiej ilości pieniędzy otrzymuje wygląda tak, ze natychmiast pojawia się odruch wymiotny. Otworzyłam kartony i dosłownie musiałam wietrzyć dom, bo rozlany w środku sos pomidorowy zdążył się zepsuć zanim do mnie dojechał! Ze nie wspomnę o ilości sprzątania, bo rozlany był też olej, mleko, płyn do podłóg i płyn do płukania, otwarte chipsy i kilka opakowań ciastek, wszystkie kruche produkty pokruszone w miazgę, a wszystko sobą nawzajem tak uświnione, że i widok, i zapach przyprawiały o mdłości. Puszki z pomidorami tak powyginane jakby ktoś nimi rzucał o ścianę, pęknięta od nadmiaru ciężaru soczewica, chipsy których opakowanie nie pękło były sprasowane dosłownie jak kartka. TRAGEDIA!!!
Naprawdę nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałam – a jeszcze, że za coś takiego musiałam zapłacić ponad tysiąc złotych i potem po tym sprzątać?! Dostarczone przez Frisco produkty nie nadawały się w ogóle do użytku, z całych siedmiu kartonów było zaledwie kilka produktów, które na upartego (i po uprzednim umyciu oczywiście) można było jakoś wykorzystać. A niektórych z zamówionych produktów nie było w ogóle, bo jak się okazało zapłacenie za dane zamówienie nie gwarantuje, że dany produkt się w ogóle dostanie, więc oczywiście kwota jaką przelałam Frisco nie zgadzała się z kwotą, jaką miałam na fakturze. Napisałam od razu maila z reklamacją, żądaniem zwrotu pieniędzy i informacją, że jak chcą to niech przyślą kuriera, żeby im to odwiózł. Ale zero odpowiedzi. Napisałam kolejnych kilka, nikt nie zareagował, więc usilnie próbowałam dodzwonić się do Frisco – aż wreszcie po nie wiem ilu próbach i ciągłym „wiszeniu” na telefonie, odebrała Pani Marlena informując, że naturalnie dostanę zwrot pieniędzy, tylko nie dziś, bo już dziś nie ma Pani Agnieszki, która się tym zajmuje, ale że naturalnie zajmą się tym w trybie pilnym. Tak... Oczywiście potem znowu cisza, dzwonię znowu, innym razem odbiera Pani Grażyna i mówi, że tak, tak – będę mogła zrobić u nich kolejne zakupy na tę samą kwotę. Więc tłumaczę, że nie mam najmniejszego zamiaru już nigdy niczego u nich kupować i chcę odzyskać moje pieniądze, a nie robić kolejne zakupy... Więc dobrze – ustalenia stanęły na tym, że je odzyskam. Ale potem znowu cisza. Więc ponownie dzwonię – 29. grudnia – do tego dodatkowo zirytowana, że zakupy (również opłacone) do biura nadal nie dotarły, a na koncie w internecie pojawiła się nagle informacja, że drugie zamówienie (również z 13. grudnia) zostało anulowane. Wreszcie się dodzwoniłam, a tam kolejna niespodzianka – oczywiście moją reklamacją nikt się nie zajął i w ogóle nie wiadomo czy w końcu ktoś mi zwróci pieniądze, czy przyjedzie do mnie odebrać przesyłkę, czy przyśle mi kolejną przesyłkę – zero wieści po tej ich mega szybkiej interwencji, bo przecież mieli się tym natychmiast zająć, a dodatkowo zamówienie do biura na kolejne tysiąc złotych zostało anulowane, bo system jak „opłaciło się jedno zamówienie to myśli, że zamówienia są już opłacone i anuluje kolejne” - ???? Ale oczywiście nikomu przecież nie przyszło do głowy, że jak z winy sklepu nastąpiły jakieś zmiany, to wypadałoby klienta poinformować – no bo po co? Niech sobie czeka i próbuje dzwonić... Więc Pani telefonicznie przyjęła ponownie to samo zamówienie - na dane firmy, które zostały podane uprzednio... Więc znowu minęły kolejne dni na czekaniu, aż wreszcie przyszła przesyłka do biura – a niej braki zamówionych produktów i faktura wystawiona na mnie, a nie na firmę. Więc znowu dzwonię do Frisco... Bo przecież zrobienie zakupów przez internet to tak trudna sprawa, że przez dwa miesiące trzeba potem w tej sprawie wisieć na telefonie! Wytłumaczyłam zatem, że faktura została źle wystawiona i proszę o jej korektę oraz zwrot środków za niezrealizowaną część tego zamówienia na konto firmy (podając oczywiście wszystkie dane zarówno telefonicznie, jak i mailowo). Wszystko ustalone, wszystko jasne. Czekam na fakturę i przelew. Faktury nie ma i nie ma, przelew też coś nie przychodzi, ale dalej cierpliwie czekam, w międzyczasie kontaktując się jeszcze w sprawie pierwszego zamówienia i reklamacji, która gdzieś utknęła – ale nadal informacje w tym temacie były zbyt enigmatyczne, aby móc z nich wyciągnąć jakikolwiek przekaz poza: „Poczekaj sobie, jak nam się zechce, to może się tym kiedyś zajmiemy...”. Aż wreszcie na konto firmowe dotarł przelew – i o dziwo: większy niż powinien... Więc kolejna ilość pracy, bo coś się ewidentnie nie zgadza, na fakturze jest kwota, w przelewie na konto frisco inna, a w przelewie zwrotnym jeszcze inna i nijak nie da się rozliczyć złożonego zmówienia. Dzwonię znowu do Frisco... Tłumaczę, tłumaczę, tłumaczę, dostaję informację, że tak, OK, wszystko jasne, poprawią fakturę, ale Pani która się tym zajmuje akurat jest poza pracą, więc skontaktują się ze mną wieczorem. Oczywiście nikt się skontaktował, chyba nawet nie muszę tego mówić. Dzwonię następnego dnia i od nowa tłumaczę to samo. Znowu słyszę, że się tym zajmą.
Znowu nikt się niczym nie zajmuje. I tak dalej, tak dalej i tak dalej...
W międzyczasie otrzymałam informację, że w ramach reklamacji poprzedniego zamówienia dostanę przesyłkę z produktami, które wymieniono w mailu – miał być zwrot kosztów zamówienia, a nie kolejna przesyłka, ale miałam już tak dość ciągłego dyskutowania, że już mi to było obojętne. Przyszła przesyłka... Odpakowuję i jakoś tak tego mało... Sprawdzam maila z produktami, które miały być w środku i okazuje się, że wielu nie ma, a do tego też produkty które w ogóle nie dotarły do mnie poprzednim razem chociaż były opłacone nie dotarły też i tym razem – no bo przecież czy coś z tym sklepem może być w porządku??? Jeszcze nie daj Boże bym pomyślała, że naprawdę chcą odzyskać klienta... Więc dzwonię ponownie... Aż wreszcie okazało się, że za produkty, które nie dotarły do mnie pierwszym razem zwrot został zrobiony na konto firmy, w której pracowałam (nie wiem jakim prawem?!), a reszta rzeczy która miała być wysłana zgodnie z reklamacją gdzieś „wsiąkła”... Czy ktoś umie sobie wyobrazić jaki to sklep i jak bardzo jestem zbulwersowana??? Minęły w tej chwili ponad dwa miesiące, dalej nieustannie do nich dzwonię i piszę, prosząc o korektę faktury tak, aby chociaż wydane firmowe pieniądze zgadzały się z tym co jest na fakturze – ale Pani Agnieszka ciągle mi odpowiada, że nie może mi pomóc i jedyne, co może zrobić, to w błędnie wystawionej fakturze z zakupami na firmę, na których figuruję ja, zmienić adresata na firmę – aleeeee łaska, kto by pomyślał, że Pani Agnieszka może AŻ TYLE zrobić, żeby to naprawić? Zwariuję z tej uprzejmości! Do tej pory nawet ich nie prosiłam, żeby MOJE pieniądze, które przelali komu innemu oddali mi z powrotem, tylko żeby poprawili źle wystawioną fakturę... Ale ponieważ nijak nie idzie się z nimi dogadać i CIĄGLE słyszę od nich TO SAMO – czyli, że się do mnie odezwą i się tym zajmą, ale faktury nie poprawią – to teraz czekam nie tylko na poprawienie faktury, ale też na zwrócenie mi moich pieniędzy, których od Frisco nigdy nie dostałam z powrotem i dosłanie produktów, które mieli mi dosłać w ramach reklamacji.
I podejrzewam, że sprawa szybciej się skończy w sądzie niż Frisco to naprawi.